— Więęc, kto powinien z nas wszystkich zostać dyrektorem? — zapytał Godryk Gryffindor rozkładając się na jednej z kanap w gabinecie dyrektorskim.
Był do przestrzenny pokój z czterema kanapami, wieloma półkami z książkami i magicznymi artefaktami (jednym z nich jest Tiara Przydziału), po środku pokoju stało duże biurko, a przed nim stały trzy wygodne fotele. Na ścianie przeciwległej do wejścia gabinetu znajdowało się duże okno, przez które wypadało w tej chwili światło słoneczne.
— Ja z pewnością nie — kontynuował Godryk — Nie jestem do tego stworzony. Poza tym ja i odpowiedzialność?! Zwyczajnie do siebie nie pasujemy!
— Tak, zgadzam się. Nie nadajesz się do tego, kto wie, co by się uczniom stało gdybyś był dyrektorem? — Powiedział Slytherin.
— Chcesz mi powiedzieć, że świadomie bym zranił moich uroczych uczniów?! — wykrzyczał w horrorze Godryk.
— Świadomie może i nie. Nieświadomie właśnie.
Zanim jednak kolejna epicka kłótnia mogłaby wybuchnąć pomiędzy Godrykiem Gryffindorem a Salazarem Slytherinem, Rowena zaczęła mówić.
— Najlepiej żeby dyrektorką została Helga.
— Ech?! — pisnęła Hufflepuff.
Ale jak to, że niby ona? — zastanawiała się.
— Muszę się zgodzić z Roweną — rzekł Gryffindor — W porównaniu do Salazara ty nie przerażasz naszych słodkich uczniów samym spojrzeniem.
Salazar zaczął intensywnie wpatrywać się w Godryka, na co ten jedynie prychnął.
— Widzisz? O tym właśnie mówiłem.
— N-no ale co z Roweną? Jestem pewna ze byłaby lepsza ode mnie!
— Pamiętasz może, że zdarza mi się zapominać o posiłkach kiedy zaczynam czytać moje księgi lub gdy eksperymentuję? Jaki ja bym dała uczniom przykład? Dobrze wiesz, że gdyby nie wy to bym zagłodziła się na śmierć przez moje ciągłe nauki. Albo pamiętasz jak ostatnio potraktowałam Godryka jak mi przeszkodził? Nie chcę wyrzucać ucznia przez okno tylko dlatego, że przyszedł do mnie po godzinach.
Godryk wzdrygnął. Spadanie z wieży Ravenclaw nie jest przyjemną sprawą. Kto wie, co by się z nim stało, gdyby akurat Salazar nie stał u stóp wieży i na niego nie wpadł? Zginąłby pewnie jak nic.
Slytherin nadal nie wybaczył mu tego awaryjnego lądowania na nim.
— Cóż, chyba masz rację... — rzekła niepewnie Helga.
— Nie martw się, Helguś, pomożemy ci kiedy będziesz nas potrzebowała! — Powiedział Gryffondor.
— Tak długo jak Godryk ani żaden z jego Gryfonów nie będą dyrektorami to będę zadowolony. Kto wie jakie nieszczęścia by zapadły na tę szkołę gdyby jeden z twoich się wziął za robotę dyrektora?
I mimo że Gryffindor czuł się obrażony tym stwierdzeniem, to panie zgadzały się z Salazarem.
Tak więc oto Helga Hufflepuff stała się dyrektorką Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart.
Nieznanie jednak dla nich, tysiąc lat później Gryfon stał się dyrektorem.
Za jego kadencji został wyprodukowany Czarny Pan, sztuk jeden, Zbawiciel Czarodziejskiego Świata, sztuk jeden, nielegalni animadzy, sztuk trzy, wilkołak, sztuk jeden, półolbrzym, sztuk jeden, ataki bazyliszka, cały rok, Turniej Trójmagiczny, który źle poszedł, sztuk jeden, trójgłowy pies, który był przetrzymywany na terenie szkoły, podobnie jak akromantule i nawet smok, czy też hipogryfy czy sklątki tylnowybuchowe, sztuk kilka.
Oj tak, niebezpiecznym jest mianowanie Gryfona jako dyrektora Hogwartu.
---------------------
Ach, dawno nic nie pisałam, jak tego mi brakowało!
Miło jest napisać coś krótkiego takiego, po prostu przyjemna sprawa <3
Ogłoszeń brak, trzymajcie się ciepło!
Darka3363