Niestety tak wyszło, że dawno nie czytałam ostatniej części HP, więc dialogi i zachowania mogą do końca się nie zgadzać, ale ogólny sens został zachowany.
A przynajmniej taką mam właśnie nadzieję.
Ale teraz, zapraszam do czytania.
--------------------------------------------
Severus
Snape od zawsze był przygotowany na to, że zostanie zdemaskowany.
Wiedział
też, że za jego… Niesubordynację… Karą będzie śmierć.
W tej
chwili leżał na ziemi, wykrwawiając się, czując też, jak jego krew niesamowicie
szybko płynie przez żyły.
Bolało.
Bolało
go jak cholera całe ciało.
Nagle
poczuł, że ktoś podniósł jego głowę. Jasny gwint, czy już nie pozwolą mu umrzeć
w spokoju?
Otworzył
oczy.
Zobaczył
Pottera.
Tego
aroganckiego, gryfońskiego szczeniaka z tak boleśnie znajomymi zielonymi
oczami.
Miał
oczy po Lily… Tyle że jego były jakieś takie… Ciemniejsze niż jej. Lily zawsze
miała jasne, radosne spojrzenie, nawet jeśli działo się coś złego, ale Potter…
Te
cienie w oczach chłopca nieco go niepokoiły. Dopiero teraz. Za późno.
Cholera.
Powinien był zauważyć to dawno temu!
Ale nie
potrafił, widząc tego bachora przez pryzmat jego ojca. On nie był Jamesem.
Nigdy nie był.
A on,
Severus Snape, Mistrz Eliksirów w Hogwarcie, szpieg Albusa Dumbledore’a,
nazywany przez większość uczniów i sporą część kadry nauczycielskiej
Nietoperzem z Lochów, który prawdopodobnie sypia w trumnie, nigdy tego nie
zauważył. Nie chciał zauważyć.
I to
prawdopodobnie była jego druga największa pomyłka w życiu, zaraz po dołączeniu
do Czarnego Pana i przyjęciu Mrocznego Znaku.
Poczuł,
jak wspomnienia uciekają mu poprzez łzy. Był pewien, że Potter wiedział, jak
wyglądają płynne wspomnienia. Mimo wszystko, przez jakiś czas Dumbledore uczył
go poprzez wspomnienia, cokolwiek miało to znaczyć.
-
Potter, bierz to – powiedział przez zaciśnięte zęby. Snape miał dziwnie
niezachwianą pewność, że Potter będzie wiedział, o co mu chodzi.
Dzieciak
zmarszczył brwi, po czym przeszukał szybko kieszenie i wyjął fiolkę. Zebrał
wspomnienia Severusa i porządnie zakorkował fiolkę.
-
Spójrz na mnie, Potter – powiedział i chwycił go za szczękę, kierując swój
wzrok na zielone oczy.
Tak
znajome. Tak inne.
- Masz
oczy swojej matki. – Severus miał dosyć zachrypnięty głos, jednak było w nim
słychać dziwną miękkość.
To były
ostatnie słowa nauczyciela eliksirów.