niedziela, 8 maja 2016

Cztery absurdalne sposoby na zabicie Voldemorta

Wyobraźmy sobie po prostu, że Voldemort nie ma horkruksów i nie jest nieśmiertelny. Cztery absurdalne sposoby na zakończenie życia tak nieprawdopodobne, że aż nieprawdopodobne. I nie, ja wcale się nie powtarzam. Enjoy XD

--------------------------------------------

                1.Śmiercionośny żart
                Harry, Ron, Hermiona, Neville i Luna byli w trakcie bitwy z Śmierciożercami, kiedy nagle pojawili się członkowie Zakonu Feniksa.
                W tym również i ojciec chrzestny Harry’ego – Syriusz Black.
                Harry znowu poczuł to kłujące uczucie w sercu, kiedy myślał o tym, jak łatwo dał się zmanipulować przez Voldemorta. Gdyby tylko przyłożył się do Oklumencji! Tyle że po co, odciąłby się od swojego źródła informacji, które Dumbledore tak łatwo zatrzymywał dla siebie. Nie miał mu tego za złe, jednak niewiedza bywała okropna do zniesienia. Nieważne.
                Ale było już na to za późno. Teraz Potter miał tylko nadzieję, że cała ta wyprawa nie skończy się śmiercią jego przyjaciół, Syriusza i członków Zakonu. Nawet tego cholernego Nietoperza Hogwartu.
                W pewnym momencie pojawił się Voldemort.
                Harry westchnął, kierując się do mordercy jego rodziców. Jeżeli coś mógłby tutaj zrobić, to powstrzymać Voldemorta chociaż na kilka minut, dopóki nie pojawi się Dumbledore.
                Już uniósł różdżkę, już miał wypowiedzieć zaklęcie, kiedy nagle coś trafiło w czoło Czarnego Pana.
                Co dziwniejsze, Voldemort nie mógł uchronić się przez tą rzeczą za pomocą zwykłej tarczy. Dla Harry’ego było to dziwne i niezrozumiałe.
                Po chwili z czoła wężowego gościa zaczęła sączyć się krew, a połączenie, jakie miał Harry z Voldemortem, nagle zniknęło. Zmarszczył brwi.
                Chwilę później usłyszał, jak Śmierciożercy wyją w niebogłosy, jakby ktoś nagle zaczął rozrywać im skórę. To tylko przekonało Harry’ego, że Voldemort zdechł na dobre.
                Obrócił się i zobaczył, że wszyscy patrzyli się na Syriusza, który przyjął niewinną minę. Wokoło, jak zauważył Harry, skakały… Kaczki? Które do tego miały broń w ręku i starały się wykończyć siebie nawzajem?
                O ile dobrze pamiętał, Dudley kiedyś w tę grę grał. Nazywała się Duck Game. Polegała na tym, że po prostu stajesz się kaczką, zbierasz broń i próbujesz zabić wszystkich, nie dając przy okazji zabić siebie.
                Spojrzał na Blacka z niezrozumieniem.
                - No co?! – Wykrzyknął w końcu Syriusz. – Jak się człowiek nudzi, to jest zdesperowany, a skoro tak, to nawet mugolskie gry wydają się świetną opcją! Poza tym nie wiedziałem, że ten żart może być tak śmiercionośny w skutkach…


                2.Niewinny fanfic
                Voldemort nie mógł uwierzyć, że to robi.
                No ale nie mógł teraz wezwać Severusa, a połowa jego kompetentnych Śmierciożerców była na wakacjach.
                Zaś druga połowa wciąż siedziała w Azkabanie. A resztę powinien w końcu wysłać do psychologa, o ile nie zamknąć ich od razu w domie wariatów.
                Niefajna sytuacja.
                Włączył więc komputer i zaczął guglować.
                Musiał przyznać, że mimo tego, jak bardzo nienawidził mugoli, to łby mieli nie od parady. Wymyślali różne cudeńka, które nawet nawet ułatwiają innym życie. Nawet jeśli czarodzieje tez mają swoje rozwiązania, jak na przykład sieć Fiuu zamiast telefonu czy też miotły zamiast samolotów.
                Tyle że samoloty miały tę przewagę, że nie było zimno podczas lotu i jak zaskoczyła burza, to pasażerom jest ciepło i przytulnie, w porównaniu do czarodzieja lecącego w tejże burzy.
                Pięć godzin później jakimś cudem trafił na… Dziwnego fanfica.
                To było straszne. Po pierwsze: skąd mugole w ogóle wiedzą o tym, że magiczny świat istnieje?
                Po drugie: Skąd wiedzą, jak się nazywa, co uczynił i dalej nie boją się wymawiać jego imienia?
                Po trzecie: Skąd wiedzą, że w Przepowiedni jest mowa o nim i o bachorze Potterów? Chociaż swoją drogą przynajmniej poznał ją w całości, o ile nie została ona wyssana z palca oczywiście.
                Przeczytał.
                I po tym wszystkim wyjął różdżkę i przyłożył ją do skroni.
                Już woli smażyć się w Piekle niż kiedykolwiek znaleźć fanfica, w którym on i Potter… Nie. To jest już po prostu złe. Nie będzie o tym nigdy więcej mówił.
                Rzucił niewerbalne Zaklęcie Zabijające.


                3.Wieczny serial
                Każdy się kiedyś nudził.
                Nawet sam Lord Voldemort.
                Coś takiego się stało, kiedy nie miał ciała i siedział w Albanii, czekając na jakiegoś idiot… Swojego dozgonnego sługę, który pomoże mu się odrodzić.
                Zajrzał raz do mugolskiego domu.
                Oglądali pierwszy odcinek ,,Mody na sukces”.
                Voldemort, zainteresowany tym, co się działo w telewizji zaczął oglądać.
                ----------------------------------------------
                6000 odcinków później…
                Voldemort zupełnie stracił poczucie czasu.
                Stracił je aż tak bardzo, że minęło kilkanaście lat, Harry Potter zdążył dorosnąć, narobić się dzieci, wnuków, prawnuków, praprawnuków… No, tak czy inaczej jego rodzina się rozrosła.
                Nie było żadnych wydarzeń z Kamieniem Filozoficznym, aferą z Komnatą Tajemnic, Syriusz jednak i tak zwiał z Azkabanu, żeby załatwić Pettigriew, ale co tam… Voldemort się nie odrodził podczas Turnieju Trójmagicznego (w którym Potter nie brał udziału), Cedric Diggory nie umarł, bliźniaki Weasley dalej są tak nierozłączni jak zawsze, Lupin i Tonks wychowywali małego Teddy’ego, starając się zmniejszyć wpływ rozpieszczania przez ojca chrzestnego, Syriusz się w końcu hajtnął, a Severus Snape w wieku 80 lat zszedł z piedestału Nietoperza z Lochów i odszedł na zasłużoną emeryturę, kiedy tylko udało mu się spełnić jedno z marzeń – nauczył Pottera i jego bachory eliksirów.
                A Voldemort?
                W końcu nie doczekał się idioty, który miał mu pomóc się odrodzić. Zamiast tego poświęcił się oglądaniu ,,Mody na sukces”, aż w końcu wyzionął ducha.
                Metaforycznie rzecz biorąc, oczywiście. Po prostu w końcu Piekło się o niego upomniało.
                A w dzisiejszych czasach takiego pracownika przy kuszeniu ludzi to dzisiaj można ze świecą szukać!
               
              4. Ogłaszająca moc muzyki
                Voldemort nie był zapamiętałym miłośnikiem muzyki.
                O wiele lepsze, jego zdaniem, było poznawanie kolejnych dziedzin magicznych, zwłaszcza tych zakazanych przez Ministerstwo Magii.
                Jednak tym razem on i jego Śmierciożercy przypadkiem trafili na mugolski koncert. Do tego muzyki rockowo-metalowej, trzeba dodać. Przynajmniej tak się Tomowi wydawało.
                Voldemort nie pamiętał, żeby w tym miejscu stała jakakolwiek scena.
                To była ostatnia myśl, jaka go nawiedziła, zanim fala dźwiękowa z głośnika, przed który się teleportował, uderzyła go w uszy.
                W ten sposób Voldemort ogłuchł.
                A żeby tego było mało, jego Śmierciożercy upadli na niego, kiedy okazało się, że wylądowali na konstrukcji amfiteatru.
                Ponad sześćset kilo żywej wagi przygniotło Voldemorta.
                I już więcej się nie poruszył.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz