środa, 10 lutego 2016

Ostatnie słowa.

Niestety tak wyszło, że dawno nie czytałam ostatniej części HP, więc dialogi i zachowania mogą do końca się nie zgadzać, ale ogólny sens został zachowany. 
A przynajmniej taką mam właśnie nadzieję.
Ale teraz, zapraszam do czytania.

--------------------------------------------

                Severus Snape od zawsze był przygotowany na to, że zostanie zdemaskowany.
                Wiedział też, że za jego… Niesubordynację… Karą będzie śmierć.
                W tej chwili leżał na ziemi, wykrwawiając się, czując też, jak jego krew niesamowicie szybko płynie przez żyły.
                Bolało.
                Bolało go jak cholera całe ciało.
                Nagle poczuł, że ktoś podniósł jego głowę. Jasny gwint, czy już nie pozwolą mu umrzeć w spokoju?
                Otworzył oczy.
                Zobaczył Pottera.
                Tego aroganckiego, gryfońskiego szczeniaka z tak boleśnie znajomymi zielonymi oczami.
                Miał oczy po Lily… Tyle że jego były jakieś takie… Ciemniejsze niż jej. Lily zawsze miała jasne, radosne spojrzenie, nawet jeśli działo się coś złego, ale Potter…
                Te cienie w oczach chłopca nieco go niepokoiły. Dopiero teraz. Za późno.
                Cholera. Powinien był zauważyć to dawno temu!
                Ale nie potrafił, widząc tego bachora przez pryzmat jego ojca. On nie był Jamesem. Nigdy nie był.
                A on, Severus Snape, Mistrz Eliksirów w Hogwarcie, szpieg Albusa Dumbledore’a, nazywany przez większość uczniów i sporą część kadry nauczycielskiej Nietoperzem z Lochów, który prawdopodobnie sypia w trumnie, nigdy tego nie zauważył. Nie chciał zauważyć.
                I to prawdopodobnie była jego druga największa pomyłka w życiu, zaraz po dołączeniu do Czarnego Pana i przyjęciu Mrocznego Znaku.
                Poczuł, jak wspomnienia uciekają mu poprzez łzy. Był pewien, że Potter wiedział, jak wyglądają płynne wspomnienia. Mimo wszystko, przez jakiś czas Dumbledore uczył go poprzez wspomnienia, cokolwiek miało to znaczyć.
                - Potter, bierz to – powiedział przez zaciśnięte zęby. Snape miał dziwnie niezachwianą pewność, że Potter będzie wiedział, o co mu chodzi.
                Dzieciak zmarszczył brwi, po czym przeszukał szybko kieszenie i wyjął fiolkę. Zebrał wspomnienia Severusa i porządnie zakorkował fiolkę.
                - Spójrz na mnie, Potter – powiedział i chwycił go za szczękę, kierując swój wzrok na zielone oczy.
                Tak znajome. Tak inne.
                - Masz oczy swojej matki. – Severus miał dosyć zachrypnięty głos, jednak było w nim słychać dziwną miękkość.

                To były ostatnie słowa nauczyciela eliksirów.

sobota, 6 lutego 2016

Drabble zestaw #1

Te drabble zostały napisane już baaardzo dawno temu i były one jedne z pierwszych, jakie kiedykolwiek napisałam, więc proszę się jakoś nie martwić za bardzo o brak sensu w nich... To wszystko co chciałam przekazać ^.^"
PS: Zdjęcie znalezione na fejsie, już nie pamiętam gdzie XD



------------------------------------------------------------

                Salazar zbliżał się do wieży Ravenclaw.
                Nie miał ochoty na pojedynkowanie się z Godrykiem, do Helgi też nie pójdzie, bo jest śmiertelnie na niego obrażona.
                A siedzieć samemu nie chciał.
                Więc jego ratunkiem pozostała Rowena.
                Slytherin był już blisko komnaty Ravenclaw, kiedy nagle usłyszał wybuch. Czym prędzej zebrał się do biegu, wyciągnął różdżkę i wszedł do pokoju.
                To co zobaczył przerosło jego najśmielsze oczekiwania.
                Rowena leżała pod ścianą, cała w sadzy, podobnie jak reszta pokoju.
                Kobieta jęknęła, przywołała papier, napisała coś i potem zemdlała.
                Salazar z ciekawości przeczytał kartkę.
                ,,Nigdy nie łączyć mugolskich ingerencji z czarodziejskimi. Wychodzi dość wybuchowa mieszanka.’’
                ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

                Godryk od zawsze kochał niebezpieczeństwo.
                Musiał, po prostu musiał choć raz dziennie na coś się narazić.
                Gdyby tak się nie stało, to jego przyjaciele pomyśleliby, że albo ktoś go wielosokował, albo zachorował, albo umarł. Do wyboru do koloru.
                Niemalże zupełny brak wyobraźni dopełniał jego prawdopodobny masochizm.
                Chociaż nie był masochistą. Nigdy nie był i nie będzie.
                Chociaż igranie z Salazarem zawsze było niebezpieczne. Do teraz pamiętał, jak Slytherin dał mu popalić, kiedy wysadził jego pracownię do eliksirów.
                Jednak nigdy to nie powstrzymało Godryka przed kolejnymi próbami wkurzenia Salazara.
                Ale nawet Godryk się czegoś bał.
                Gryffindor bał się wkurzonej Helgi Hufflepuff.
                ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

                - Nie!
                - Tak!
                - Nie i koniec!
                - Mówił ci ktoś, że jesteś dupkiem bez serca?
                - Wielu ludzi. Większość nie żyje.
                Salazar i Godryk kłóciliby się jeszcze dłużej, gdyby w pewnym momencie nie weszła Rowena i nie rzuciła na nich zaklęcia, które praktycznie zaszyło im usta.
                - Zdecydowanie lepiej – westchnęła z ulgą.
                - A jak rzucą Finite? – Zapytała Helga, wchodząc zaraz po przyjaciółce do pokoju.
                - O to się nie martw. Nie rzucą – odpowiedziała wesoło i pokazała Heldze różdżki Slytherina i Gryffindora. – Poza tym wypili Eliksir Ciszy, który był w herbacie, aktywowany magicznie. Mamy teraz dwie godziny spokoju.
                ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

                Zaklęcia Niewybaczalne są złe.
                Są odrażające i tchórzliwe.
                Godryk od zawsze tak uważał, a zasadniczo od dnia, kiedy w ogóle się o takich zaklęciach dowiedział.
                Złe, odrażające i tchórzliwe.
                Zaklęcia, przed którymi nie można się obronić żadnym zaklęciem czy przedmiotem.
                Ewentualnie przez wykonanie uniku.
                Ale nie każdy dałby radę wykonać unik, zwłaszcza, że szybszym sposobem na reakcję jest rzucenie niewerbalnej tarczy, gdyż magia w wirze bojowym sama rzuca się w odpowiednim kierunku, formułując coś w rodzaju tarczy. Magia czeka tylko wtedy na polecenie czarodzieja.
                Zaklęcia Niewybaczalne są złe, odrażające i tchórzliwe.
                I nikt nie da rady zmienić tej opinii Gryffindora.

                ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~