środa, 20 września 2017

Rodzina

— Hej, Salazar.

— Co znowu?

Był piękny, piątkowy wieczór, za chwilę zarówno starzy jak i nowi uczniowie Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart mieli zasiąść na uczcie świętującej początek kolejnego, wspaniałego roku szkolnego.

Salazar wewnętrznie aż drżał, gdyż nie czuł się zupełnie gotowy na kolejne sprawdzanie prac domowych i testów, podobnie jak na kolejne próby zniszczenia jego klasy przez uczniów niewprawionych w magii.

— A co, jak się okaże, że twój syn pójdzie do mojego domu, a moja córeńka do twojego?

Godryk miał tu na myśli oczywiście domy hogwardzkie, a nie dosłowne ich domy. Już się dawno temu upewnił, że jego córka da radę wrócić do swojego domu nawet po pijaku, po pojedynku z trollem i łaskotaniu smoka.

Godryka przeszył dreszcz. Łaskotanie smoka nie było jednym z jego najlepszych pomysłów.

Salazar spojrzał twardo na swojego przyjaciela.

— Wtedy wie, że nie ma czego szukać u mnie w domu, gdyby taka okoliczność zaszła — odpowiedział chłodno. — A co z twoją pociechą?

— Pewnie to samo co ty. W takim razie jak moja pójdzie do Slytherinu, a twój do Gryffindoru to możemy w sumie się dziećmi wymienić — zdawało się, że Godryk mówił to na poważnie.

Przynajmniej tak się zdawało Salazarowi, Gryffindor chciał tylko zobaczyć, jak jego przyjaciel na to zareaguje. W końcu nie wyrzuciłby swojego skarbeńka z domu!

— Czy ty chcesz mnie okraść z syna?! Masz już przecież jednego! Co prawda w powijakach on jest, ale masz... Nie oddam ci go, nawet jeśliby miał trafić do twojego domu!

Godryk zachichotał.

— Więc chcesz powiedzieć, że blefowałeś, że wyrzuciłbyś go z rodziny, nawet gdyby stał się Gryfonem?

Slytherin wymamrotał coś pod nosem, krzyżując ręce na torsie i... Czy Godryk widział na jego twarzy rumieniec?!

— O Boże, Salazarze, ty jednak masz serce!

— Cicho siedź, bo inaczej rzucę cię bazyliszkowi na pożarcie.

— Pff, najpierw musisz jednego posiadać, żeby to zrobić — jednak Gryffindor nie mógł powstrzymać uśmiechu.

Dobrze wiedzieć, że Salazar Slytherin nie porzuci rodziny, nawet jeśli ta nie spełniałaby jego idealnego obrazka idealnej czystokrwistej rodziny.